retier1 napisał:
Nasze życie forumowe bardzo dobitnie pokazuje że nie warto pokazywać swoich uczuć kolego,co też staram się czynić.Ze dwa lata temu podałem przykład tego co potrafią zrobić małe kurczęta gdy zobaczą krew u słabego osobnika,my ludzie jesteśmy jeszcze gorsi.Czemu,bo mamy ta sławetną inteligencję którą co niektórzy tak się pysznią,a tak naprawdę to nie wiedza co z nią zrobić. I byle pastuch czy świniopas bardziej rozumie życie niż oni.
Bardziej staram się pokazać to na co większość przymyka oczy i nie chce widzieć pewnych rzeczy,spraw,czy też swoich wad,bo są wtedy nikim. I krzykiem próbują zwrócić na siebie uwagę.
Masz rację z kowalem,każdy powinien nim być lecz nie każdy potrafi.I tu już stosujemy zasadę którą przytoczyłem na początku.
Nie zgodzę się z tobą co do rutyny. Rutyna i godzenie się z codziennością prowadzi do marazmu,stania w miejscu,a więc w ostatecznym rozrachunku do śmierci, w każdym tego słowa znaczeniu. A do śmierci raczej nigdy nie jesteśmy gotowi.
Taka gotowości raczej przeczy naszemu instynktowi przetrwania,tak mi się wydaje.
Pozdrawiam,Marek
.....Dzisiaj Diablica to skończy a mianowicie-myślcie sobie co chcecie.....Buntujemy się. Św. Tomasz, jako wnikliwy obserwator człowieka, potrafi powiedzieć, że śmierć dla człowieka jest czymś głęboko nienaturalnym — choć powiemy, że przecież, to starzenie się, rozpad jest naturalnym procesem. Dziś już może bardziej przeraża ludzi niż dawniej Sąd Boży, to że po śmierci NIC ich już nie czeka i waga przygotowana na nasze uczynki pokryła się jedynym obiektywnym kosmicznym pyłem. „NIC” jest tak straszne, że — jak uczą niektórzy teologowie — nawet diabeł woli piekło niż „NIC”. Nie znaczy to wcale, że taka świadomość przyprowadza człowieka do bezruchu i otępienia. Skoro po naszej śmierci dziury w niebie ani krateru w ziemi nie będzie — wielu poświęca ziemski czas na sypanie choćby małego kopczyka pamięci: dzieło albo zbrodnia — byleby pamiętali. I zdaje się, że będą pamiętać, choćby z potrzeby odwołania się, potrzeby wzorów. W tym względzie człowiek zmienia się niewiele, choć czasami wstydliwie ukrywa, że na wzór przodków tworzy legendę. Mochnacki i jego towarzysze przystający za pan brat z bohaterami starożytnego Rzymu, tak samo wcześniejsi aktorzy Rewolucji Francuskiej. I nasze nowe postacie Kolumbów, krakowskie wcielenia Raskolnikowa, głodnego Żeromskiego ze stójką munduru weterynarii i upostaciowanie się Podziemia lat 80-tych
Nasze życie forumowe bardzo dobitnie pokazuje że nie warto pokazywać swoich uczuć kolego,co też staram się czynić.Ze dwa lata temu podałem przykład tego co potrafią zrobić małe kurczęta gdy zobaczą krew u słabego osobnika,my ludzie jesteśmy jeszcze gorsi.Czemu,bo mamy ta sławetną inteligencję którą co niektórzy tak się pysznią,a tak naprawdę to nie wiedza co z nią zrobić. I byle pastuch czy świniopas bardziej rozumie życie niż oni.
Bardziej staram się pokazać to na co większość przymyka oczy i nie chce widzieć pewnych rzeczy,spraw,czy też swoich wad,bo są wtedy nikim. I krzykiem próbują zwrócić na siebie uwagę.
Masz rację z kowalem,każdy powinien nim być lecz nie każdy potrafi.I tu już stosujemy zasadę którą przytoczyłem na początku.
Nie zgodzę się z tobą co do rutyny. Rutyna i godzenie się z codziennością prowadzi do marazmu,stania w miejscu,a więc w ostatecznym rozrachunku do śmierci, w każdym tego słowa znaczeniu. A do śmierci raczej nigdy nie jesteśmy gotowi.
Taka gotowości raczej przeczy naszemu instynktowi przetrwania,tak mi się wydaje.
Pozdrawiam,Marek

